niedziela, 21 kwietnia 2013

Prolog

Witajcie!

Na tym blogu będę pisał książkę pt. Przygody Detektywów!. Dziś mnie tak wena złapała, że napisałem Prolog, pierwszy rozdział i kończę drugi o.O Więc jeżeli ktoś chce kolekcjonować na komputerze moją książkę, może pobierać po rozdziale stąd, lub czytać tu na blogu. Łapcie Prolog ;)


Prolog

Siema! Ja jestem Hubert, lecz znajomi mówią mi Mupp. Przezwisko to wzięło się z gry zwanej Transformice! Ta gra jest fajna, lecz szybko się nudzi. Teraz trochę o mnie. Jestem wysoki, mam kasztanowe włosy i zielone oczy. Mieszkam na Porębach. Lubię zwierzęta. (Sam mam 5 chomików, psa i 4 koty!) Tutaj rzadko jakieś auto przejeżdża. Chodzę do szkoły w Młynisku, a parafię mam w Łyskorni. Śmieszne, co? Mam koleżankę Karolinę, na którą mówią Topa. Przezwisko też wzięło się z Transformice! Jest ona wysoka, ma niebieskie oczy i też lubi zwierzęta. Mamy taki klub, który nazywamy Klub Detektywów! Bawimy się tam i różne inne. Mam jeszcze kolegę Mateusza. On nie ma ksywki! Chyba że Mati. To tyle co do opisu. Życzę miłego czytania!

Dziwny dzień w szkole...

Hejo. Miałem szlaban, ale już jestem i jak wcześniej rozdział można pobrać stąd. A! I życzę miłego czytania!     :)


Rozdział 1: Dziwny dzień w szkole…

Gdy zajechałem do szkoły rowerem, chciałem wprowadzić go do stojaka, ale woźni mi zabronili. Myślałem że to jakiś żart, ale się myliłem. Potem nie mogłem zjeść śniadania na stołówce, więc byłem głodny. Pomyślałem, że zapomniałem o czymś ważnym ale nic takiego nie wchodziło w grę. Każda pani zrobiła tylko mi klasówę z tematu, o którym się nie uczyliśmy. Ciągle się zastanawiałem o co chodzi. Oczywiście poszedłem do Topy, i zapytałem się jej:
- Topa, wiesz czemu dziś miałem taki dziwny dzień? – zapytałem
- Nie! Myślałam że to jakiś żart. – odpowiedziała
- Hmm. Ja też myślałem że to jakiś żart, ale to nie jest żart. Chodź ze mną do szkoły. Podsłuchamy może coś ważnego. – zaproponowałem Topie.
- Hmm, no dobrze. Ale mogę pójść tylko na godzinę!
- Ok! Chodźmy.
Poszliśmy obok szkoły i kucnęliśmy pod oknem dyrektora. Usłyszeliśmy rozmowę…
- Dziś nie pozwoliliśmy mu wstawić rowera do stojaka! – najwyraźniej powiedzieli to woźni.
- My nie wpuściłyśmy go na stołówkę! – powiedziały panie kucharki.
- A my zrobiłyśmy mu kartkówki z nieznanych działów! – krzyknęły razem wszystkie nauczycielki z którymi miałem dziś lekcje.
- Doskonale! Nie długo pozbędziemy się go ze szkoły! – to chyba powiedział pan dyrektor.
O co chodzi?! – pomyślałem. Pozbyć się mnie ze szkoły? Dziwaczne…
I tutaj Topa wszystko spaprała:
- O LOL! – krzyknęła na cały głos. – Pozbyć się ciebie ze sz… - Tu zasłoniłem ręką jej usta.
- Cicho! – szepnąłem. – Bo nas usłyszą!
Lecz za późno. Woźni, nauczycielki, kucharki i dyrektor wyjrzeli przez okno i…